Postępy w robotyce, sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym sprawiają, że wchodzimy w nową erę automatyzacji procesów przemysłowych. Pytanie, czy polskiej produkcji bliżej dziś do nowoczesnych rozwiązań z Zachodu i pełnej automatyzacji procesów w fabrykach, czy jednak wciąż traktujemy automatyzację jak „plaster” na bieżące problemy.
Systemy klasycznej automatyki, oparte o algorytmy deterministyczne, są w stanie rozwiązywać określone problemy tylko do pewnego momentu. Bez użycia sztucznej inteligencji dochodzi się więc do punktu, w którym dalsza automatyzacja nie przyniesie spodziewanych korzyści. W przypadku produkcji wysokonakładowej, o dużym stopniu powtarzalności, klasyczne podejście do automatyzacji procesów sprawdza się znakomicie.
Nadal istnieją również obszary, w których sprawność rąk ludzkich czy umiejętność reagowania na nietypowe sytuacje, są niezastąpione. Gdy jednak stajemy w obliczu wysokiej zmienności produkcji i niskich nakładów, wówczas klasyczna automatyzacja nie zdaje egzaminu.
… tam pojawia się pole do działania dla sztucznej inteligencji. Istnieje uzasadniona obawa, że jeśli przedsiębiorstwa produkcyjne w Europie nie będą wdrażać inteligentnych rozwiązań, to przegrają konkurencyjnie z Chinami, gdzie produkcja jest tańsza, z uwagi na niższe koszty pracy. Powinniśmy więc, skupić się na podnoszeniu efektywności produkcji, ale również na jej pozostałych aspektach.
– Dochodzi tutaj także czynnik związany z elastycznością produkcji, czyli jej planowaniem, dostosowywaniem jej do aktualnych potrzeb, zarządzaniem łańcuchami dostaw, zasobami w fabrykach, a także scenariuszami – czyli co się stanie gdy klient zamówi, albo nie zamówi dany produkt. – wylicza Paweł Szczerkowski, dyrektor zarządzający w firmie Fitech. – Moim zdaniem fabryki, które potrafią robić to optymalnie, będą wygrywać na rynku. – dodaje.
Sztuczna inteligencja to bez wątpienia technologia, która obecnie znajduje szerokie zastosowanie. Jak jest postrzegana przez zakłady produkcyjne? – Nasi klienci rozpatrują ją przez pryzmat funkcjonalności, tego co dzięki jej wykorzystaniu mogą uzyskać. Niekoniecznie chcą i muszą przy tym wiedzieć, na jakiej zasadzie działa dane rozwiązanie. Ważne, że rozwiązuje ich problemy. – zauważa ekspert z Fitech. Zdaniem Pawła Szczerkowskiego dziś wszystkie urządzenia powinny być inteligentne. Ten trend jest coraz bardziej widoczny.
Z danych statystycznych wynika, że poziom robotyzacji polskiego przemysłu jest 2-3 krotnie mniejszy niż naszych południowych sąsiadów i 8 razy mniejszy niż w przemyśle niemieckim, nie mówiąc o liderach jakimi były i są Korea i Japonia. Niemniej trzeba pamiętać, że na polski przemysł składają się podmioty o rożnej dojrzałości i zapleczu kapitałowym. Część fabryk wyrosła od podstaw na naszym rodzimym rynku. Niektóre wyewoluowały z firm rzemieślniczych. Obok nich powstają oddziały międzynarodowych koncernów z dojrzałą strategią produkcji.
– Myślę, że potrzeba automatyzacji przebiła się już do ogólnej świadomości i jest postrzegana jako nieodzowne narzędzie do rozwoju biznesu. – stwierdza Paweł Szczerkowski. Takie podejście od lat funkcjonuje w fabrykach, które były lokowane w Polsce przez światowych potentatów – inwestycje greenfieldowe spowodowały konieczność zakupu sprzętu i automatyzacji. Przez ten proces przechodzą obecnie duże zakłady i fabryki produkcyjne, które istnieją na polskim rynku od wielu lat. Niemniej w automatyzację inwestują także prywatne, mniejsze zakłady – na miarę własnych potrzeb i możliwości. Automatyzacja jest więc faktem. Otwartym pozostaje pytanie – czy w dostatecznym wymiarze?