Wraz z początkiem lutego wystartował program rządowy „NaszEauto”, w ramach którego można ubiegać się o bezzwrotną dotację do zakupu, leasingu oraz długoterminowego najmu osobowego samochodu elektrycznego. O dopłatę w wysokości 40 000 zł mogą starać się zarówno osoby fizyczne, jak i przedsiębiorcy na JDG. Wnioski można składać online do końca czerwca 2026 roku lub do wyczerpania budżetu projektu, wynoszącego 1,6 mld zł.
„NaszEauto” – czy kierowcy aplikacyjni będą chcieli przesiąść się na „elektryka”?
Program „NaszEauto” zastąpił funkcjonujący do tej pory program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej „Mój Elektryk”. Nowy program obejmuje wyłącznie zakup pojazdów osobowych, podczas gdy w ramach programu „Mój Elektryk” można było starać się także o zakup elektrycznego „dostawczaka”. Zwiększyła się jednak znacząco kwota dofinansowania, a wysokość maksymalnej dotacji została wyrównana niezależnie od statusu podatkowego wnioskodawcy.
Celem programu „NaszEauto” jest dotarcie do możliwie najszerszego grona odbiorców, dlatego jego beneficjentami są zarówno osoby fizyczne, jak i przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Program obejmuje zarówno zakup samochodu, jak i nabycie go w ramach leasingu, bądź długoterminowego najmu.
– Aż 85 procent polskich przedsiębiorców prowadzi swoje biznesy w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej i bardzo dobrze, że pomysłodawcy projektu „NaszEauto” uwzględnili ich jako potencjalnych beneficjentów dotacji – podkreśla Łukasz Witkowski z Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów. – Coraz więcej klientów przewozów aplikacyjnych deklaruje chęć korzystania z bardziej ekologicznych form transportu. Jednak, czy większa dostępność „elektryków” sprawi, że przewozy aplikacyjne staną się atrakcyjniejsze? Obserwacje i doświadczenia branży przewozowej sprawiają, że jej przedstawiciele są w tej kwestii raczej sceptyczni – zauważa.
Maksymalna kwota dotacji w programie „NaszEauto” wynosi 40 000 zł, przy czym jej wartość obejmuje już bonus za zezłomowanie starego auta (5 000 zł – 10 000 zł) oraz dodatek dla osób fizycznych o najniższych dochodach (5 000 zł – 11 250 zł). Kwotę dofinansowania można w prosty sposób obliczyć za pomocą kalkulatora.
Przejrzyste zasady i maksymalnie uproszczone procedury
W zamyśle pomysłodawców, program „NaszEauto” miał być zaprojektowany tak, by maksymalnie uprościć wszelkie procedury związane z pozyskaniem dotacji. W praktyce, aby złożyć stosowny wniosek wystarczy kupić pojazd lub podpisać co najmniej 2-letnią umowę leasingu, bądź wynajmu, zarejestrować samochód w urzędzie oraz wykupić stosowną polisę OC/AC. Wnioski przyjmowane są online na stronie internetowej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Chcąc otrzymać dofinansowanie, należy pamiętać, że nabywany pojazd musi być fabrycznie nowy, a jego przebieg w chwili zakupu nie może przekraczać 6 000 km. Ponadto maksymalna cena nabywanego pojazdu to 225 000 zł netto. Dodatkowo beneficjenci programu muszą zadeklarować utrzymanie przez co najmniej dwa lata rejestracji pojazdu na terenie kraju oraz utrzymanie w tym okresie ważności polisy AC/OC.
– Jak informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska, liczba samochodów elektrycznych zarejestrowanych w Polsce wyniesie 375 tysięcy w 2025 roku oraz 1,5 miliona do 2030 roku. Tymczasem uruchomiony właśnie program „NaszEauto” zakłada dofinansowanie zakupu 40 tysięcy nowych samochodów elektrycznych do końca czerwca 2026 roku. Jak widać, to wciąż zaledwie kropla w morzu potrzeb i oczekiwań – zauważa Wiktor Grejber z Natviol. – Warto pamiętać, że pojazdy z rządowym dofinansowaniem muszą zmieścić się w budżecie wynoszącym maksymalnie 225 000 zł netto. Warunek ten, zdaniem ekspertów, spełnia już blisko 100 dostępnych na polskim rynku modeli. Czy będzie ich więcej? Z pewnością warto bacznie obserwować rynek w najbliższych miesiącach. – podpowiada.
„NowEauto” – czy na tym koniec wsparcia elektryfikacji transportu?
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zapowiada, że jeszcze w tym roku planuje ogłosić kolejny nabór dotyczący tym razem wsparcia elektryfikacji transportu ciężkiego oraz nowe programy dotyczące stacji ładowania dużej mocy, które docelowo mają być finansowane ze środków Funduszu Modernizacyjnego.
– Dofinansowanie zakupu samochodów nie wystarczy, by Polacy nagle masowo przesiadali się na „elektryki”. Solidny zastrzyk środków powinien zostać przekazany przede wszystkim na szeroko pojętą transformację energetyczną, w tym rozbudowę sieci systemu ładowania. To jednak nie rozwiąże kwestii konieczności częstego ładowania pojazdu. – podkreśla Wiktor Grejber z Natviol. – Ostatnio kupiliśmy do naszej floty kilkuletni samochód elektryczny renomowanej marki i muszę przyznać, że jej zasięg pozostawia wiele do życzenia. Już teraz widzę, że wynajęcie jej kierowcom aplikacyjnym może być trudne – większość nie będzie chciała jeździć autem, które wymaga częstego ładowania. To ciekawy gadżet, ale raczej na krótki czas niż jako realne narzędzie pracy. Co więcej, jedna z popularnych firm przewozowych, która w zeszłym roku planowała wprowadzenie dużej liczby samochodów elektrycznych do swojej floty, w tym roku robi dużą korektę – a inne aplikacje nie planują takich ruchów w ogóle. To pokazuje, że elektryki w przewozach aplikacyjnych wciąż mają sporo ograniczeń.
Kraje Unii Europejskiej zobowiązały się do zapewnienia stacji ładowania co 60 km wzdłuż głównych tras komunikacyjnych. W Niemczech i w Holandii można już zauważyć gęsto rozmieszczone ultraszybkie ładowarki, które umożliwiają naładowanie samochodu elektrycznego w ciągu zaledwie 15-20 minut. Tymczasem w Polsce zmiany zachodzą we własnym tempie. Od stycznia br. obowiązują przepisy, które zobowiązują właścicieli budynków niemieszkalnych z parkingami na co najmniej 20 miejsc do instalacji stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Jednak czy w takim tempie wprowadzania zmian jesteśmy w stanie dogonić Europę? Czas pokaże.